- Podać coś? - spytałam wychylając się zza drzwi. Jego wzrok powędrował na mnie. Głośno przełknęłam ślinę i poszłam za ladę, ciągle czując jego spojrzenie na sobie. To było nieprzyjemne uczucie. Stanęłam za ladą, a on przybliżył się. Ściągnął okulary z nosa i włożył do kieszeni kurtki.
- Mrożoną Caffe Latte - powiedział oschłym głosem. Odwróciłam się i poszłam na zaplecze, po składniki do sporządzenia napoju. Gdy wróciłam stał przy drzwiach i patrzył na wielki czerwony przycisk z napisem 'Zamknij'.
- Nie! Nie dotykaj tego! - krzyknęłam, ale było już za późno. Dotknął przycisk i nagle w środku zapanowały egipskie ciemności. - Idioto! Zamknąłeś nas tutaj! Cholera jasna.
- Nie denerwuj się i mnie nie wyzywaj, bo sobie tego nie życzę - powiedział chłodno. Poszłam po omacku na zaplecze, po latarkę, żeby choć troszkę widzieć. Wróciłam po 5 minutach z latarką, którą postawiłam na ladzie. Wszystkie urządzenia były wyłączone, wszystkie drzwi i okna zamknięte. Siedział przy jednym ze stolików i obracał zapalniczkę w palcach. Jedną ręką podpierał głowę, a w drugiej trzymał swoją zabawkę. Zobaczył mnie i przestał się bawić. Oparł się o krzesło i zaczął huśtać. Wkurwia mnie ten facet.
- No to jak. Co z tą moją kawą?
- Debilu, nic nie działa! Przez ciebie! - krzyknęłam i pokazałam na niego palcem. Pożałowałam tego. Wstał z krzesła, był wściekły. Podszedł do mnie i złapał mnie za palec, którym go wskazałam.
- Słuchaj. Nie będziesz na mnie pokazywać palcem, jasne? Następnym razem ci go złamię - wysyczał przez zęby, mocno trzymając mój palec. - Będziesz na mnie pokazywać? - pokiwałam przecząco głową, a on mnie puścił. Szybko popatrzyłam na mój czerwony palec i zaczęłam na niego dmuchać. On cicho się zaśmiał.
- Co cię tak śmieszy? - spytałam i położyłam ręce na biodrach. Spiął się. Jego ręce zacisnęły się w pięści, jego klatka piersiowa unosiła się i opadała powoli. Widziałam, że próbuje opanować swoją złość, ale coś słabo mu to wychodzi. Głośno westchnęłam i oparłam się o ladę.
- Jak długo będziemy tu siedzieć? - spytał nagle.
- Do rana - odpowiedziałam cicho, patrząc się na podłogę.
- Co?! Jak to kurwa do rana?! Ja pierdolę! - krzyczał i chodził nerwowo po całym pomieszczeniu przeczesując włosy. Wyjął z kieszeni paczkę papierosów i zapalniczkę. Podbiegłam do niego i wyrwałam mu papierosa, którego trzymał w ręce. Zmarszczył brwi, a jego oczy się zwęziły. - Ty mała kurwo. Oddaj mi mojego papierosa.
- Tutaj nie można palić.
- Chuj mnie obchodzi co tutaj można, a czego nie można, oddaj mi mojego papierosa.
- Spierdalaj! - odpyskowałam mu. Jego oczy błysnęły złością. Był szaleńczo wnerwiony. Głośno przełknęłam ślinę, gdy zaczął się do mnie zbliżać. Stał blisko mnie i wpatrywał się we mnie z góry. Przerażał mnie jego wzrost. Schylił się, a ja poczułam od niego woń alkoholu.
- Jesteś pijany - powiedziałam mu prosto w twarz.
- Jestem na kacu, a nie pijany. Jestem także wkurwiony, więc z łaski swojej, daj mi kawę, albo mnie stąd wypuść.
- Ja nas nie zamknęłam - powiedziałam marszcząc brwi. - Zdaje mi się, że to ty zrobiłeś - kiwnęłam głową pokazując na niego. Znowu niepotrzebny gest. Złapał moją głowę bardzo mocno. Nie mogłam nią poruszyć, ani nawet oddychać. Przybliżył swoją twarz do mojej tak, że mogłam policzyć plamki na jego oczach.
- Nie pokazuj na mnie, niczym. Ani palcem - drugą wolną ręką chwycił mój palec, mocno go zgniatając. Syknęłam z bólu, a on nie poluźnił uścisku, wręcz przeciwnie, jeszcze mocniej ścisnął moją twarz i palec. - Uwielbiam kiedy dziewczyna dla mnie syczy lub jęczy.
- Jesteś obrzydliwy. Gardzę tobą - powiedziałam przez zaciśnięte zęby, prosto na jego twarz. Oplułam go przy tym odrobinkę. Puścił mnie i obiema rękami wytarł swoją twarz. Bałam się go, ale próbowałam tego nie okazywać. Stanął przede mną i rozłożył ręce. Zwalczyłam chęć schowania się pod ladę i tak by mnie stamtąd wyciągnął.
- Jesteś wkurwiająca, wiesz? - spytał siadając na krześle przy jednym ze stolików.
- Ty również - usiadłam na ladzie z wielkim trudem. Nie widziałam gdzie siadam i prawie spadłam z niej, na co mój towarzysz zaczął się cicho śmiać. Zmarszczyłam brwi i odwróciłam się do niego tyłem.
- Masz ładny tyłek - powiedział i oblizał usta. Ohyda, on jest obrzydliwy! Odwróciłam się zdenerwowana. - Serio mówię, takiego w życiu nie widziałem.
- Zapewne widziałeś już wiele tyłków. Codziennie jakaś musi kręcić nim przed tobą, zgadłam? - spytałam z ironią w głosie. Nic nie odpowiedział, był tak jakby zmieszany.
- Słuchaj, nie będę ci się tłumaczyć z mojego życia. Pewnie chciałabyś być jedną z nich.
- Jedną z tanich kurw? Nie, dziękuję - uśmiechnęłam się sztucznie. Idiota. On myśli, że będę chciała się z nim pieprzyć? Dobre żarty. Znamy się przez przypadek o ile można to nazwać znajomością. Patrzyłam na niego przez dłuższą chwilę. Najpierw bawił się palcami, był rozkojarzony, potem jednym palcem zaczął jeździć po swojej dolnej wardze, następnie podrapał się po policzku i spojrzał na mnie. Przyłapał mnie na patrzeniu się na siebie.
- Przystojny jestem, co? Nie możesz oderwać ode mnie wzroku - powiedział bardzo pewny siebie. Wywróciłam oczami.
- Patrzę na ciebie, bo nie mam na co innego patrzeć.
- Wmawiaj sobie laska, wmawiaj. Chciałabyś się ze mną pieprzyć - jego oczy błysnęły, a ja zwalczyłam chęć zwymiotowania.
- Idioto, ja nie jestem tobą. Ja nie rucham wszystkiego co widzę.
- Nie powiedziałaś tego - powiedział mrużąc oczy.
- Owszem powiedziałam.
- Pożałujesz tego - wstał z miejsca i wkurwiony zaczął iść w moją stronę. Stanął tuż przy mnie. Czułam jak jego top ociera się o moje ramię. Przybliżył się do mojego ucha. Moje serca zaczęło szybciej bić. Obawiałam się, co może zrobić. - Albo cię zabiję, albo będę cię pieprzył, co wolisz? - spytał, a ja zamarłam. On mówił serio? Idiota. Idiota, który ma wielkie mniemanie o sobie. Usłyszałam dźwięk telefonu na zapleczu. Pobiegłam szybko, żeby zobaczyć kto dzwoni. Alex. Nacisnęłam 'odbierz' i przyłożyłam telefon do ucha.
- Emi, gdzie jesteś? - usłyszałam jej głos.
- W Starbuck's.
- Co ty tam jeszcze robisz?!
- Jestem zamknięta z jakimś idiotą - wywróciłam oczami na myśl o tym gościu.
- Jak to?
- Ech... wytłumaczę ci później, ok?
- Ok, a chociaż ładny jest?
Poczułam, że ktoś wyjmuje mi telefon z ręki. Odwróciłam się wściekła. Ten gość. Uśmiechnął się zadziornie i przyłożył mój telefon do ucha.
- Jestem cholernie przystojny, moja droga. Dobranoc - powiedział i się rozłączył. Wyrwałam mu, mój telefon z ręki i cała zdenerwowana wyszłam z zaplecza. Pobiegł za mną i stanął opierając się o ladę. Ja byłam przy drzwiach.
- Emily, tak?
- Spierdalaj popaprańcu! Po co bierzesz mój telefon?! - mówiłam wściekła, nie kontrolowałam się.
- Uspokój się i odpowiedź na moje pytanie. Masz na imię Emily?
Pokiwałam głową. Uśmiechnął się lekko. Chuj. Jak on może się teraz uśmiechać?! Przed chwilą zabrał mi telefon podczas rozmowy z przyjaciółką.
- Ja jestem Zayn.
- A co mnie to? - odpowiedziałam wściekła. Ściągnął usta w cienką linię. Jest wściekły. Czy powinno mnie obchodzić to jak ma na imię? Znaczy teraz utknęliśmy tutaj razem i może, warto by wiedzieć jak ma na imię. - Przepraszam - powiedziałam i popatrzyłam się na podłogę.
- Nie musisz przepraszać. Jesteś zdenerwowana, tak samo jak ja.
Znowu zmieniasz nastrój Zayn? Często to robisz. Mam nadzieję, że kiedyś ci przejdzie. Myślałam. Wpatrywałam się w ladę, na której miał opartą rękę. Spod jego kurtki wystawał kawałek ręki. Miał tatuaż. Podeszłam bliżej, byłam bardzo blisko jego ręki, mogłam ją dotknąć, ale on ją zabrał. Popatrzyłam zdziwiona na niego.
- Nie zrobię ci nic, chcę tylko zobaczyć - powiedziałam łagodnie. Wzdrygnął się lekko. - Zayn, co ci jest? Przecież nic ci nie zrobię.
- Odwal się - powiedział oschle. Otworzyłam szeroko oczy. Znowu zmienił nastrój. Usłyszałam zgrzyt przy drzwiach. Odwróciłam się i zauważyłam Alex. Podbiegłam do niej i rzuciłam jej się na szyję. Uratowałaś mnie! Nie wiem, co tej debil by mi zrobił! Myślałam, ale bałam się powiedzieć tego na głos.
- Przyszłam was uratować - powiedziała Alex spoglądając przez moje ramie na Zayna.
_____________________________________________________________________
Oto rozdział 2. Widziałam wasze komentarze, cieszę się, że chcecie dalej. To ostatni rozdział dzisiaj. Jeśli będzie 5 komentarzy, dodam nowy, ale dopiero jutro. Proszę komentujcie. Nawet nie wiecie jak to motywuje! Kilka ciepłych słów i wasze opinie to dla mnie bardzo ważne! Kocham was
Zapraszam : http://angel-full-of-sins.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz ;) Czekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńWow , strasznie mi się podoba *.* Czekam na następny rozdział <3
OdpowiedzUsuńŚwietne... dodaj następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńChcemy jeszcze *.*
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału... świetne
OdpowiedzUsuńProszę dodaj następny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńJeden komentarz z prośbą o rozdział wystarczy wiesz?
Usuńświetne...czekam na następny rozdział *o*
OdpowiedzUsuńO matkooo *O* myślalam ze zostaną zamknięci do rana :c
OdpowiedzUsuńI ten tekst Zayna "Jestem cholernie przystojny. Dobranoc" hahaha narcyz. Uwielbiam to ^^